środa, 29 maja 2013

Napad na Sephorę

Niedługo moi rodzice wybierają się na urlop więc wczoraj mama wyciągnęła mnie na zakupy. Miałyśmy szukać ubrań na jej wyjazd ale oczywiście na tym się nie skończyło :) W drodze powrotnej wstąpiłyśmy do Sephory, żeby podczas promocji zaopatrzyć się w to czego nam brakuje. Jak już zapewne wiecie od 28 maja do 10 czerwca trwa promocja na produkty do makijażu. Każdy stary kosmetyk dowolnej marki  lub jego opakowanie możemy wymienić na nowy produkt marki Sephora korzystając przy tym z 40% zniżki (Lakier za lakier, cień za cień itd.) Moim zdaniem akcja jest genialna i dzięki niej możemy kupić ulubiony kosmetyk lub spróbować czegoś zupełnie nowego w atrakcyjnej cenie. Oto co udało nam się upolować.

  •  Fond de teint minéral compact, ocień 25 Moyen medium, 35,4 zł (regularna cena: 59 zł),  dla mnie
  •  Mascara Lash Stretcher, 01 noir black, 33,0 zł (regularna cena 55 zł), dla mamy
  •  Nail lacquer Color Hit, odcień 10 1st Night- Old Pink, 11,4 zł (regularna cena 19,0 zł), dla mamy
  • Colorful Eyeshadow, odcień 50 Cashmere Coat - Mastic Matte, 23,4 zł (regularna cena 39,0 zł), dla mamy
  • Colorful Eyeshadow, odcień 45 Girl Talk - Light Rose Glitter , 23,4 zł (regularna cena 39,0 zł), dla mnie
  •  Kasetka na 3 cienie, gratis przy zakupie dwóch cieni 

A tutaj cienie z bliska, niestety nie umiałam oddać ich uroku na zdjęciu, pewnie za jakiś czas pojawi się recenzja to opowiem Wam o nich więcej, zdradzę tylko, że Cashmere Coat naprawdę mnie zaskoczył.
 

Pierwszy raz odwiedziłyśmy też sklep Sinsay i udało nam się wyszperać kilka fajnych t-shirtów w dobrej cenie, a ja dodatkowo skusiłam się na okulary w zawrotnej cenie 14,99 zł. Nie mam w zwyczaju kupować okularów tego typu, po pierwsze dlatego, że we wszystkich wyglądam kijowo, a po drugie wolę kupić jedne, a porządne. W każdym razie nutka optymizmu jest u mnie w tej chwili bardziej niż pożądana, więc nawet jeśli wyglądam jak klaun to i tak będę nosić o!



I co myślcie o okularach? Macie w planach wybrać się do Sephory?

W propos wyników rozdania, pojawią się one dopiero w weekend. Z góry przepraszam za to opóźnienie, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie.

wtorek, 28 maja 2013

Ostatnie godziny rozdania

Tym z Was, które jeszcze nie wzięły udziału w rozdaniu chciałabym przypomnieć, że zostało jeszcze kilka godzin. Dodatkowo w związku z tym, że zaskoczyła mnie frekwencja przygotowałam dla Was małą niespodziankę, ale szczegóły zdradzę dopiero po ogłoszeniu wyników :) W każdym bądź razie serdecznie zachęcam do wzięcia udziału w zabawie.


sobota, 25 maja 2013

Tołpa Regenerator Krem-maska do stóp

Zgodnie z obietnicą ostatnio skupiłam się głównie na produktach do pielęgnacji stóp oraz antycellulitowych. A teraz oraz w najbliższych kilku postach postaram się jak najlepiej Wam o nich opowiedzieć. Pierwszym produktem, który trafił pod lupę był Regenerator w postaci kremu-maski do stóp z serii Pedi Derm firmy Tołpa.


Skład:

Składniki (wg INCI): Aqua, Glycerin, Paraffinum Liquidum, Cetyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Simmondsia Chinensis (Jojojba) Seed Oil, Glyceryl Laurate, Urea, Cera Alba, Parffin, Sodium Lactate, Peat Extract, Panthenol, Allantoin, Glyceryl Stearate, Sodium PCA, Retinyl Palmitate, Sodium Boratem Rosmaarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Salvia Officinalis (Sage) Leaf Extract, Arnica Herb Extract, Propylene Glycol, Sodium Lauryl Sulfate,Sodium Cetearyl Sulfate, Sodium Acrylate/ Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Xanthan Gum, Magnesium Aluminum Silicate, Parfum, Linalool, Geraniol, Eugenol, Limonene, Citral, Methylparaben, Propylparaben, Dizolidinyl Urea.

Od producenta:

Specjalistyczny, regenerujący preparat do stóp, wzmacniający odbudowę naskórka. Intensywnie odżywia, zmiękcza i wygładza skórę. Redukuje suchość, szorstkość i zgrubienia naskórka. Przyspiesza regenerację mikrouszkodzeń, otarć i pęknięć. 

Moja opinia:

Bardzo lubię produkty firmy Tołpa, co prawda nie używałam ich wiele, ale do tej pory jeszcze się nie rozczarowałam. Krem ma przyjemną, lekką aczkolwiek stosunkowo treściwą konsystencję. W zapachu wyczuwam cytrynę, za którą w kosmetykach po pierwsze nie przepadam, a po drugie zalatuje mi chemią. Producent zaleca stosowanie tego produktu 2-3 razy w tyg na noc, sugeruje również założenie skarpetek. Tylko częściowo stosowałam się do tych wskazówek, ponieważ na skarpetki jest już zdecydowanie za ciepło i po prostu nie dałam rady z nimi wytrzymać. Zapewne spróbuję tej formy używania zimą. Krem bardzo dobrze się rozsmarowuje, całkiem dobrze wchłania i mimo, ze pozostawia delikatny film, nie czuję przez to dyskomfortu. Już po pierwszym użyciu stan moich stóp znacznie się poprawił, a uwierzcie mi mam z nimi naprawdę dużo problemów. Dlaczego? Mam ogromną skłonność do odcisków (mam tak ułożone kości, że nawet codzienna intensywna pielęgnacja na dobrą sprawę niewiele zmienia) jak i wszelkiego rodzaju obtarć. Moja mama zawsze się śmieje "noga ze wsi, but z miasta" i coś w tym chyba jednak jest :P. W każdym bądź razie produkt Tołpy skutecznie zmiękczył wszystkie odciski i sprawił, że nie przeszkadzają mi tak bardzo jak zwykle. Dodatkowo bardzo dobrze nawilżył i wygładził stopy. Co ciekawsze efekt ten nie jest chwilowy, ponieważ jak już wspomniałam nie stosowałam go codziennie, a czasami zapomniałam użyć nawet 2 razy w tyg a stopy nadal całkiem dobrze się trzymały. Na plus działa również wydajność kosmetyku, ponieważ stosuję go już co najmniej drugi miesiąc, a pozostało go nadal sporo. Co prawda nie zakwalifikowałabym tej maski jako preparat "specjalistyczny", ale mimo to przypadł mi do gustu. Podsumowując, jeśli szukacie dobrego produktu do pielęgnacji stóp w rozsądnej cenie, polecam Was wypróbowanie tej maski. Fajerwerków może nie ma, ale moim zdaniem się nie rozczarujecie :). Polecam

Podsumowanie:

Zalety:
- cena
- wydajność
- dobre wchłanianie
- całkiem interesujące działanie

Wady:
- zapach
- jako produkt pseudo specjalistyczny, mógłby charakteryzować się troszkę lepszym działaniem

Ocena: 7,5/10
Cena: ok. 16 zł (niestety zgubiłam gdzieś paragon i nie pamiętam dokładnie)
Pojemność: 60 ml
Dostępność:  dobra (widziałam zarówno w Super pharm jak i w Rossmannie)


poniedziałek, 20 maja 2013

Yves Rocher Lifting buste mleczko ujędrniająco-napinające do biustu

Ostatnio opuściła mnie wszelka wena i pisanie nie przychodzi mi z taką łatwością jak zwykle. Postanowiłam się jednak zmotywować i opowiedzieć Wam o produkcie, który już dość długo używam. Mowa o mleczku ujędrniająco-napinającym do biustu z wyciągiem z wąkrotki azjatyckiej firmy Yves Rocher. Gdyby nie to, że jakiś czas temu otrzymałam ten produkt jako gratis przy większych zakupach, prawdopodobnie nigdy bym się na niego nie zdecydowała.


Skład:

Składniki: Aqua/Water/Eau, Glycerin, Ethylhexyl Stearate, Sodium Mannuronate Methylsilanol, Glyceryl Stearate SE, Dimethicone, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Propylheptyl Caprylate, Cetyl Alcohol, Butyrosmermum Parkaii (Shea Butter), Bioseccharide Gum-4, Mangiferin, Butylene Glycol, Parfum/Fragrance, Sodium Polyacrylate, Sorbitan Stearate, Phenoxyethanolm Vp/Dimethylaminoethylmethacrylate Copolymer, Methylparaben, Mica, Xanthan Gum, Tocopheryl Acetate, Ethylparaben, Lactic Acid, Centella Asiatica Leaf Extraxt, Propylparaben, Tetrasodium EDTA, Cl 77891 (Titanium Dioxide).

Jak widać produkt zawiera olej kokosowy, sezamowy oraz masło Shea. Wyciąg z wąkrotki azjatyckiej oczywiście znajduje się prawie na samym końcu składu, a szkoda bo jej właściwości, o których sobie troszkę poczytałam wydają się warte uwagi.

 Właściwości kosmetyczne:
  • pobudza produkcję kolagenu,
  • wzmacnia naczynia krwionośne i poprawia mikrokrążenie zapobiegając w ten sposób, powstawaniu "pajączków",
  • łagodzi stany zapalne,
  • działa przeciwutleniająco (zawiera sporo flawonoidów, o których pisałam pracę inżynierską).
Mamy też całą rodzinę parebenów. Spodziewałam się po tej firmie czegoś więcej, zwłaszcza, że mają kilka produktów, które bardzo lubię.

Od producenta:

Formuła testowana pod kontrolą dermatologiczną. Składniki pochodzenia roślinnego: wyciąg z wąkrotki azjatyckiej, olejek z kopru, masło karite (Shea), olejek sezamowy z ekologicznych upraw, mangiferyna. 

Moja opinia:

Podeszłam do tego produktu sceptycznie, bo średnio wierzę w tego typu ujędrniające czy napinające kosmetyki. Okazało się jednak, że wcale nie jest taki zły jak przypuszczałam. Jeśli chodzi o konsystencję to jest stosunkowo zwarta, zdecydowanie bardziej przypomina mi balsam niż mleczko. Kolor ma lekko żółtawy, a zapach lekki, przyjemny i jak dla mnie kwiatowy. Dodatkowym atutem jest pompka, w którą wyposażono ten produkt. Po pierwsze ułatwia aplikację a po drugie dozuje odpowiednią ilość kosmetyku. Co do działania, to oczywiście cudów nie ma, ale kosmetyk całkiem mile mnie zaskoczył. Nigdy nie stosowałam tego typu produktu więc nie mam porównania. Po użyciu tego mleczka skóra staje się miękka, dobrze nawilżona i przy dłuższym użytkowaniu faktycznie lekko ujędrniona i napięta. Mimo dość treściwej konsystencji dość dobrze się wchłania i jest zaskakująco wydajny. Jestem bardzo ciekawa, jak mleczko sprawdziłoby się w przypadku starszej skóry, stąd też mam w planach sprezentować je mamie. Czy kupię te produkt ponownie? Raczej nie, chyba, że w dalekiej przyszłości. Uważam jednak, że produkt jest godny uwagi i kupiony w promocji lub otrzymany jako gratis może sprawić naprawdę dużą przyjemność.

Podsumowanie:

Zalety:
- wydajność
- szybkie wchłanianie
- przyzwoite działanie
- aplikacja za pomocą pompki
Wady:
- cena
- skład

Ocena: 7,0/10
Cena: 89 zł (dramat)
Pojemność: 100 ml
Dostępność: sklep internetowy i stacjonarny Yves Rocher



 Miałyście do czynienia z tym produktem? A można używałyście czegoś podobnego? Jestem bardzo ciekawa.

środa, 15 maja 2013

p2 Peel your lips! Mango lip peeling

Witam Was kochane. Idąc za ciosem, po ostatniej recenzji balsamu do ust, dziś postanowiłam Wam pokazać jaki peeling używam. Do tej pory stosowałam domowy peeling z miodu i cukru brązowego, jednak postanowiłam poszukać czegoś innego. Zachęcona wieloma recenzjami odnośnie peelingów Pat&Rub wybrałam się na przeszpiegi do Sephory i po wypróbowaniu wszystkich trzech zrezygnowałam z tego pomysłu. Mimo całej mojej sympatii do tej firmy, rozczarowały mnie totalnie, w dodatku ta cena... Podczas zakupów w sklepie Anna Cosmetik, z którym to niedawno podjęłam współpracę i dzięki temu mam 30% rabat, wpadł mi w oko peeling w długopisie firmy p2. Bardzo lubię próbować nowych rzeczy więc postanowiłam dać mu szansę. Z całą pewnością przyczyniła się do tego cena i zapach mango, które nie wiem czy wiecie UWIELBIAM w każdej postaci. 


Od producenta:

Niemieckiego uczyłam się tak dawno, że niewiele pamiętam, a z zasadzie nawet nie chcę pamiętać ;) Ale na szczęście produkt jest tak opisany, że coś nie coś zrozumiałam. Jest to płynny peeling z drobnoziarnistym cukrem. Zawiera masło Shea oraz mango, nie zawiera parabenów. Testowany dermatologicznie.

Skład:

Składniki: POLYBUTENE, OCTYLDODECANOL, ISOSTEARYL ALCOHOL, SILICA DIMETHYL SILYLATE, BAMBUSA ARUNDINACEA STEM POWDER, PARFUM, CERA ALBA, SUCROSE, MANGIFERA INDICA SEED BUTTER, BUTYROSPERMUM PARKII BUTTER, GLYCINE SOJA OIL, HYDROXYSTEARIC ACID, C30-45 ALKYL METHICONE, C30-45 OLEFIN, TOCOPHEROL, PANTHENYL TRIACETATE, CAPRYLYL GLYCOL, HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL, ASCORBYL PALMITATE, ALOE BARBADENSIS LEAF EXTRACT, CI 77891, CI 19140, CI 15850



Moja opinia:

Peeling ma kolor pomarańczowy i gęstą, kleistą konsystencję. Faktycznie pachnie jak mango, ba nawet smakuje ;) Zapach jest dla mnie cudowny, uwielbiam takie egzotyczne klimaty. Produkt ma formę długopisu z gąbeczką. Peeling jest uwalniany podczas obracania końcówki, dzięki czemu dostajemy idealną porcję kosmetyku. Mimo, że drobinki ścierające w postaci cukru są stosunkowo delikatne i nie podrażniają, wolę nakładać go palcem, ponieważ aplikowany za pomocą gąbeczki staje się dla mnie troszkę za mocny. Nie zmywam peelingu tylko pozostawiam go na ustach, kompletnie nie przeszkadza więc nie widzę przeciwwskazań. Po użyciu usta są delikatne, miękkie i pachnące. Zapach utrzymuje się jakiś czas... ale oczywiście dla mnie mógłby zdecydowanie dłużej. Ogólnie jestem tym produktem oczarowana. Oczywiście nie jest to kosmetyk niezbędny, można się bez niego obyć, ale za tę cenę z pewnością zagości w mojej kosmetyczce na stałe. W moim odczuciu jest o niebo lepszy niż produkt firmy Pat&Rub. Firma p2 kupiła mnie zarówno zapachem jak i formą produktu, ponieważ dla mnie rozwiązanie z długopisem to zdecydowanie trafiony pomysł i nie zamieniłabym go na produkt w słoiczku. Dodatkowo efekt jest ścierania jest bardzo zbliżony, a cena znacznie niższa. Polecam go serdecznie, zwłaszcza w duecie ze wspomnianym już balsamem do ust firmy Bentley.


Podsumowanie:

Zalety:
- ZAPACH
- konsystencja
- opakowanie
- działanie
- wydajność
- cena

Wady:
 - brak

Ocena: 9,5/10
Cena: 16 zł
Pojemność: 2 ml
Dostępność: z pewnością w sklepie Anna Cosmetik

Korzystając z okazji chciałabym również przypomnieć o moim wiosennym rozdaniu i zachęcić osoby, które jeszcze się nie zgłosiły. Macie czas do 28 maja.


Co myślicie o tym peelingu? A może znacie tego typu produkty innych firm? 

poniedziałek, 13 maja 2013

Nominacja do Liebster Blog

Dziś spotkała mnie bardzo przyjemna niespodzianka. Otrzymałam nominację do Liebster bloga, za co chciałabym serdecznie podziękować MMMaloka z bloga Lakierkowo.



Odpowiedzi na pytania, które dostałam:

1.Dlaczego prowadzisz bloga?
Postanowiłam go prowadzić z kilku powodów, po pierwsze dlatego, że zawsze lubiłam pisać i był taki moment w moim życiu, że chciałam zostać dziennikarką.  Po drugie chciałam się podzielić swoją opinią o kosmetykach i mieć swoją odskocznię od rzeczywistości.


2.Czym kierujesz się w życiu, miłością czy rozsądkiem?
Niestety lub stety (ciężko mi w tej chwili ocenić) kieruję się sercem czyli miłością. Ale jak wiadomo wrażliwe dziewczyny łatwo nie mają, więc może pora na rozsądek...


3.Ulubione polskie miasto?
Miasto w którym mieszkam czyli Gdańsk.


4.Ulubiony deser, ale taki który sama zrobiłaś?
Ciężki wybór bo jestem z tych co lubią wszystko co słodkie, ale chyba szarlotka. 


5. Ile masz lakierów do paznokci?
Ok. 20, jeśli chodzi o malowanie paznokci to jestem całkowitym beztalenciem.


6.Twoje hobby?
Czytanie książek, oglądanie filmów i seriali, gotowanie oraz robienie biżuterii z sutaszu.

7.Ulubiony serial?

Obawiam się, że jest ich tyle, że nikt nie chce tego czytać, ale gdybym miała wybrać tylko jeden to Stawka większa niż życie.
 
8.Dałabyś radę żyć bez telewizora? Jak długo ?
Myślę, że poradziłabym sobie bez telewizora. Jak długo? Nie mam pojęcia, pewnie tyle ile bym musiała.
 

9.Twój ideał kobiecości?
Mila Kunis.


10.Włosy długie czy krótkie?
Zdecydowanie i niepodważalnie bardziej podobają mi się długie.

11.Nie wyjdę z drogerii bez ... ?
Maseczki.  


Moje pytania:

1. Co skłoniło Cię do prowadzenia bloga?
2. Na bezludną wyspę zabrałabym... (wymień 3 rzeczy).
3. Za 10 lat chciałabym...
4. Szminka czy błyszczyk?
5. Ulubiona książka?
6. Moje motto życiowe brzmi...
7. Co najbardziej cenisz u innych ludzi?
8. Moja największa wada/zaleta to...
9. Masło czy balsam do ciała?
10. Ulubione danie?
11. Lubię siebie za...

Oto blogi, które nominowałam do Liebster blog:

http://cosmefreak.blogspot.com
http://xanthina.blogspot.com
http://perfekcyjnywyglad.blogspot.com
http://urodologia.blogspot.com
http://agawkrainieczarow.blogspot.com
http://absofuckinglutelygorgeous.blogspot.com/
http://thecolourfulsummer.blogspot.com
http://anaflowerblog.blogspot.com
http://good-morning-beauty.blogspot.com
http://angelikasplace.blogspot.com
http://meryem-beauty.blogspot.com


Dziewczyny, mam do Was trochę bardziej osobiste pytanie. Wiem, że coś takiego raczej nie istnieje... ale czy znacie jakiś sposób na załamane serce? Moje zostało wdeptane w ziemię i to po długim czasie. Pojęcia nie mam co ze sobą zrobić. Ratujcie...

piątek, 10 maja 2013

Bentley Organic truskawkowy balsam do ust

Witam Was serdecznie w ten pochmurny i deszczowy dzień, który o dziwo mija mi całkiem przyjemnie. W związku z tym, że jutro wybieram się na pierwszą komunię mojego kuzyna, najpierw wybrałam się na do fryzjera a potem na szybkie zakupy. Odbierając w kwiaciarni bukiecik wypatrzyłam cudowne frezje i od razu pomyślałam, że pięknie prezentowałyby się na zdjęciach.

Ale do rzeczy, dziś chciałabym napisać parę słów o kolejnym produkcie, który mnie całkowicie zaskoczył, a mianowicie truskawkowym balsamie do ust firmy Bentley. O firmie słyszałam wcześniej wiele dobrego, jednak nigdy nie miałam żadnego ich produktu. Podczas zakupów robionych przez internet oprócz niezbędnych mi rzeczy z czystej ciekawości do koszyka trafił ów balsam. Moje usta są bardzo wybredne i tak naprawdę nigdy jeszcze nie miałam produktu, który naprawdę sprawdzałby się w ich pielęgnacji. W związku z tym, że przez lata przetestowałam masę różnych preparatów do ust nie robiłam sobie większych nadziei, że trafię na coś wyjątkowego. I znów się pomyliłam, ale jakie miłe było to rozczarowanie... 




Skład:

Składniki: Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil*, Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Cera Alba (Beeswax)*, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter*, Aroma.
 

* certyfikowane składniki pochodzące z upraw ekologicznych 

Przyznam szczerze, że kupując balsam nie znałam jego składu, ponieważ na stronie sklepu nie był on podany. Sprawdziłam go dopiero po pierwszym użyciu i byłam nim bardzo pozytywnie zaskoczona. Krótki, zwięzły i treściwy czyli to co tygryski lubią najbardziej ;)



Ze strony producenta:

Truskawkowy, poręczny organiczny balsam do ust. Ukoi i nawilży usta w naturalny sposób.

Wolny od:
- Parabenów
- Olejów mineralnych (pochodnych ropy naftowej)
- SLS i SLES

Moja opinia:

Balsam ma przyjemną konsystencję przypominającą skrystalizowany miód tyle, że bez drobinek cukru (trochę masło maślane, ale nie umiem tego lepiej określić). Zapach niestety rozczarowuje, owszem produkt ma truskawkowy aromat, niestety jest to zapach chemiczny. Nie jest jednak nieprzyjemny czy nachalny więc nie będę się czepiać, w końcu zapach to nie wszystko. Jeśli chodzi o opakowanie to zdecydowanie wolę balsamy w sztyfcie, bo są wygodniejsze w użyciu i bardziej higieniczne. Balsamu używam ponad miesiąc i nadal jest go na tyle dużo, że mogę go stosować na zasadzie pomadki a nie nakładać "brudnym paluchem". Wydajność to kolejny jego plus. Po nałożeniu produkt jest przezroczysty i szybko się wchłania, pozostawia usta cudownie nawilżone i wygładzone. W przypadku wszystkich produktów do pielęgnacji ust, które do tej pory stosowałam, po chwili od aplikacji czułam dyskomfort - lepkość, suchość itd. W przypadku tego balsamu, pozytywny efekt utrzymuje się bardzooo długo, a dyskomfortu brak. Moje usta NIGDY nie były w tak dobrej kondycji. Częściowo jest to zasługa peelingu, który niedawno zakupiłam, jednak z całą pewnością mogę powiedzieć, że dobrą pielęgnację ust zawdzięczam temu balsamowi. Z ogromną przyjemnością i całkowicie czystym sumieniem zachęcam Was do wypróbowania tego kosmetyku. Jeśli podobnie jak mnie, do tej pory zawiodły Was wszystkie masełka, balsamy i pomadki myślę, że jest to produkt dla Was. Na pewno wypróbuję inne produkty tej firmy.

Podsumowanie:

Zalety:
- cena
- konsystencja
- skład
- doskonałe nawilżenie i wygładzenie
- szybkie wchłanianie
- długotrwały efekt

Wady:
- sztuczny zapach
- niehigieniczne opakowanie

Ocena: 9,5/10 (gdyby miał bardziej naturalny zapach  i opakowanie w sztyfcie bez wątpienia byłoby 10 ;))
Cena: 20 zł
Pojemność: 10g
Dostępność: z tego co wiem jedynie przez internet

A Wy jak spędziłyście dzisiejszy dzień? Jaki jest Wasz ulubiony balsam do ust?

czwartek, 9 maja 2013

Ziaja Krem do rąk do skóry suchej i podrażnionej

Kontynuując  poszukiwania najlepszych produktów do pielęgnacji dłoni, trafiłam na krem do rąk do skóry suchej i podrażnionej z olejkiem arganowym firmy Ziaja z serii Bio olejki. Postanowiłam, że wypróbuję produkty z różnych półek cenowych i staram się to realizować. Dziś opowiem Wam jak się u mnie sprawował.

 
 

Skład:

Składniki: Aqua, Caprylic/Capric Trigliceride, Isononyl Isononanoate, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Cetearyl Alcohol, PEG-20 Stearate, Cyclopentasiloxane, Glycerin, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Cera Microcristallina (Microcrystalline Wax), Paraffin, Cyclomethicone, Dimethiconol, Dimethicone, Argania Spinosa Kernel Oil, Tocopheryl Acetate,  Sodium Acrylate/ Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Hydrogenated Coco-Glycerides, Panthenol, Xanthan Gum, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propyle Glycol. Diazolidinyl Urea, Parfum (Fragrance), Limonene, Benzyl Salicylate, Hydroxycitronellal, Alpha-Isomethyl Ionone, Hexyl Cinnamal, Citric Acid. 

Jak widzicie olejek arganowy znajduje się dość daleko na liście, nie lubię gdy na opakowaniu producenci chwalą się, że ich produkt zawiera ten olej (czy jakikolwiek inny) a w składzie znajdujemy go w połowie albo na szarym końcu. Dodatkowo mamy też parabeny.

 

Od producenta: 

Natłuszczający krem do rąk z naturalnym olejkiem arganowym i gliceryną.

- do skóry wrażliwej na zmiany temperatury

- bardzo suchej, spierzchniętej popękanej 

- pozostawia na skórze delikatną warstwę ochronną

- subtelnie pachnie i jest wydajny w użyciu

- wzmacnia barierę hydro-lipidową

- pozostawia skórę gładką

- przynosi ulgę wysuszonym dłoniom

- łagodzi zaczerwienienia naskórka

- zwiększa nawilżenie skóry o 39%

 

Moja opinia:

Produkt ma kremową aczkolwiek lekką konsystencję. Zapach bardzo mi się podoba, z jednej strony kojarzy mi się z watą cukrową a z drugiej strony wyczuwam w nim orientalną nutę, ale zdaję sobie sprawę, że dla niektórych może być na dłuższą metę męczący, zwłaszcza, że dość długo utrzymuje się na dłoniach. Jeśli chodzi o działanie, to zdecydowanie obietnice producenta się sprawdzają. Krem kupiłam zimą i używałam codziennie jako kosmetyk do torebki. W tym roku mróz nas nie oszczędzał więc nie raz moje dłonie były spierzchnięte i zaczerwienione, z czym krem doskonale sobie radził. Co prawda nawilżenie nie jest może jakieś spektakularne, ale jak na tę cenę naprawdę akceptowalne i w moim odczuciu lepsze niż w przypadku innych produktów w podobnej cenie. Faktycznie przynosi natychmiastową ulgę wysuszonym dłoniom i sprawia, że skóra staje się momentalnie jedwabiście gładka. Efekt utrzymuje się całkiem długo, zwłaszcza przy regularnym stosowaniu. Dodatkowo jest bardzo wydajny i ma bardzo poręczne opakowanie. Jeśli poszukujecie kremu do codziennego użytku, który chciałybyście zawsze mieć przy sobie a dodatkowo nie chcecie wydać na niego fortuny serdecznie polecam Wam ten produkt. Jestem z niego bardzo zadowolona i przyznam szczerze, że nie zauważyłam żadnych wad, no może poza składem, który jednak móby być chociaż troszkę lepszy - zwłaszcza zawartość olejku arganowego.

 

Podsumowanie:

Zalety:

- cena

- wydajność

- szybkcie wchłanianie

- dobre nawilżenie i wygładzenie

- ładny zapach

- wygodne opakowanie

- stosunkowo duża pojemność  

 

Wady:

- olejek arganowy mógłby się znajdować na wyższej pozycji w składzie produktu

 

Ocena: 7,5/10

Cena: 6,56 zł (w sklepie Ziaji)

Pojemność: 80 ml

Dostępność: łatwo dostępny (prócz sklepu Ziaji widziałam go również w Rossmannie)

 

Czy znacie ten krem? Jak oceniacie produkty tej firmy?