Witam Was serdecznie w ten pochmurny i deszczowy dzień, który o dziwo mija mi całkiem przyjemnie. W związku z tym, że jutro wybieram się na pierwszą komunię mojego kuzyna, najpierw wybrałam się na do fryzjera a potem na szybkie zakupy. Odbierając w kwiaciarni bukiecik wypatrzyłam cudowne frezje i od razu pomyślałam, że pięknie prezentowałyby się na zdjęciach.
Ale do rzeczy, dziś chciałabym napisać parę słów o kolejnym produkcie, który mnie całkowicie zaskoczył, a mianowicie truskawkowym balsamie do ust firmy Bentley. O firmie słyszałam wcześniej wiele dobrego, jednak nigdy nie miałam żadnego ich produktu. Podczas zakupów robionych przez internet oprócz niezbędnych mi rzeczy z czystej ciekawości do koszyka trafił ów balsam. Moje usta są bardzo wybredne i tak naprawdę nigdy jeszcze nie miałam produktu, który naprawdę sprawdzałby się w ich pielęgnacji. W związku z tym, że przez lata przetestowałam masę różnych preparatów do ust nie robiłam sobie większych nadziei, że trafię na coś wyjątkowego. I znów się pomyliłam, ale jakie miłe było to rozczarowanie...
Skład:
Składniki: Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil*, Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Cera Alba (Beeswax)*, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter*, Aroma.
* certyfikowane składniki pochodzące z upraw ekologicznych
Przyznam szczerze, że kupując balsam nie znałam jego składu, ponieważ na stronie sklepu nie był on podany. Sprawdziłam go dopiero po pierwszym użyciu i byłam nim bardzo pozytywnie zaskoczona. Krótki, zwięzły i treściwy czyli to co tygryski lubią najbardziej ;)
Ze strony producenta:
Wolny od:
- Parabenów
- Olejów mineralnych (pochodnych ropy naftowej)
- SLS i SLES
Moja opinia:
Balsam ma przyjemną konsystencję przypominającą skrystalizowany miód tyle, że bez drobinek cukru (trochę masło maślane, ale nie umiem tego lepiej określić). Zapach niestety rozczarowuje, owszem produkt ma truskawkowy aromat, niestety jest to zapach chemiczny. Nie jest jednak nieprzyjemny czy nachalny więc nie będę się czepiać, w końcu zapach to nie wszystko. Jeśli chodzi o opakowanie to zdecydowanie wolę balsamy w sztyfcie, bo są wygodniejsze w użyciu i bardziej higieniczne. Balsamu używam ponad miesiąc i nadal jest go na tyle dużo, że mogę go stosować na zasadzie pomadki a nie nakładać "brudnym paluchem". Wydajność to kolejny jego plus. Po nałożeniu produkt jest przezroczysty i szybko się wchłania, pozostawia usta cudownie nawilżone i wygładzone. W przypadku wszystkich produktów do pielęgnacji ust, które do tej pory stosowałam, po chwili od aplikacji czułam dyskomfort - lepkość, suchość itd. W przypadku tego balsamu, pozytywny efekt utrzymuje się bardzooo długo, a dyskomfortu brak. Moje usta NIGDY nie były w tak dobrej kondycji. Częściowo jest to zasługa peelingu, który niedawno zakupiłam, jednak z całą pewnością mogę powiedzieć, że dobrą pielęgnację ust zawdzięczam temu balsamowi. Z ogromną przyjemnością i całkowicie czystym sumieniem zachęcam Was do wypróbowania tego kosmetyku. Jeśli podobnie jak mnie, do tej pory zawiodły Was wszystkie masełka, balsamy i pomadki myślę, że jest to produkt dla Was. Na pewno wypróbuję inne produkty tej firmy.
Podsumowanie:
Zalety:
- cena
- konsystencja
- skład
- doskonałe nawilżenie i wygładzenie
- szybkie wchłanianie
- długotrwały efekt
Wady:
- sztuczny zapach
- niehigieniczne opakowanie
Ocena: 9,5/10 (gdyby miał bardziej naturalny zapach i opakowanie w sztyfcie bez wątpienia byłoby 10 ;))
Cena: 20 zł
Pojemność: 10g
Dostępność: z tego co wiem jedynie przez internet
A Wy jak spędziłyście dzisiejszy dzień? Jaki jest Wasz ulubiony balsam do ust?
Uwielbiam takie balsamy. Mój ulubiony to arbuzowy z Body Shopu :)
OdpowiedzUsuńPozdr.
Joanna Julia
fashion4ever.pl
Te z TBC lubię za szatę graficzną i zapach, niestety dla mnie za słabo nawilżają :(
Usuńjaki prosty skład, wow!
OdpowiedzUsuńale niestety nie lubię zapachu truskawki w kosmetykach :<
Mają też w ofercie miętowy balsam do ust ;) wolałam truskawkę
UsuńKocham truskawkowe zapachy :) Ale moim faworytem jest Blistex...
OdpowiedzUsuńJeśli znalazłaś już swojego ulubieńca nie dziwię się, że przy nim pozostaniesz ;)
Usuńpierwszy raz wdze:) ale wyglada zachecajaco:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto się nim zainteresować :)
UsuńZalety bardzo przewyższają wady, więc zapewne warto;*
OdpowiedzUsuńJeszcze nie stosowałam żadnego produktu od Bentley Organic, ale Twoja recenzja kolejny raz dowodzi, że warto, same pozytywne opinie o nich krążą, a skład fajny!
OdpowiedzUsuńMiłego dzionka ;)
Skład faktycznie bardzo fajny ;) muszę się bliżej przyjrzeć tej firmie
Usuńśliczne zdjęcia :-), masz talent
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do udziału w Liebster blog :-)
Ojej dziękuję pięknie :*
Usuńjeszcze nie stosowalam,ale chyba sie skusze;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam balsamy bez SLS :) Muszę go koniecznie wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*
Szkoda, że zapach jest sztuczny, dobrze, że sezon na truskawki już tuż tuż :)
OdpowiedzUsuńOj szkoda, szkoda... ale ja już mu to wybaczyłam ;)
UsuńZapach zapchem,jednak tyle plusow ze warto skorzystac :)
Usuńzapach już mnie odpycha
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej firmie, szczególnie mają dobre lakiery do pazurków ;)
OdpowiedzUsuńAle cudeńko, wcześniej nie słyszałam o nim. Mój ulubiony balsam do ust to vision healthy kiss :)
OdpowiedzUsuń